*** NASTAZJA ***
Następnego dnia rano normalnie razem z Carlie poszłyśmy do szkoły. Na parkingu przed szkołą było ogromne zbiegowisko ludzi, których pilnowała policja. Przez moją głowę przeleciało tysiąc myśli. Coś się stało. To wiedziałam napewno. Zaczęłam biec ludzkim tempem, a kiedy dotarłam do grupki ludzi, która stała nieopodal miejsca zdarzenia zobaczyłam czarny worek. Ktoś w nim leżał. Zaczęłam biec szybciej modląc się w duchu, żeby to nie był Nathaniel. Ktoś powiedział: biedny chłopak, taki młody a tak skończył. Wpatrywałam się w czarny worek, ale nic nie widziałam. Podbiegłam do policjanta.
- Dzień dobry. Mógłby mi pan powiedzieć co się stało?- spytałam ledwo łapiąc oddech.
- Dzień dobry. Jakiś chłopak wyskoczył z okna. Podobno dzień wcześniej pokłócił się z dziewczyną.- odparł policjant patrząc na mnie uważnie. Zrobiłam się blada i spytałam:
- A jak się nazywał?
- Tego nie wiem. Mogę pokazać Ci ciało, o ile nie będzie to dla Ciebie zbyt dużym szokiem.- wtedy podbiegła do mnie Carlie i krzyknęła:
- Nasti! To nie Nate! On stoi tam! Przy volvo ze swoją rodziną!- spojrzałam na nią jak na psychicznie chorą ale popatrzyłam w kierunku, który wskazywała. Nathaniel stał między Bellą, a Edwardem i wpatrywał się we mnie. W moich zalśniła łza i zaczęłam biec do mojego chłopaka. Wpadłam w jego ramiona i zaczęłam szlochać. Nathaniel popatrzył na mnie i mocno mnie do siebie przytulił szepcząc przeprosiny. Nie słuchałam go. Pocałowałam go i powiedziałam:
- Ty żyjesz. Tak się cieszę. Tak się martwiłam. Nie kłóćmy się więcej Nate. Proszę...- przerwał mi całując mnie namiętnie i przytulając do siebie. Spojrzałam na niego, a on wyszeptał:
- Kocham Cię Nasti. Jeśli chcesz będziemy mieli gromadkę dzieci, ale najpierw skończymy szkołę. Dobrze?- pokiwałam głową i powiedziałam:
- Ja też Cię kocham Nate.- pokiwał głową i przytulał mnie do siebie. Od tej chwili między mną a Nate'em miało być już wszystko dobrze. Bardzo mnie to cieszyło, bo nie lubiłam się z nim kłócić. Żal było mi Tylera Crawford'a, bo to jego ciało spoczywało w czarnym worku. Mandy, dziewczyna Tylera też wydawała się być skłonną do samobójstwa po śmierci swojego chłopaka. Byłam szczęśliwa, bo mój chłopak i moja miłość były bezpieczne.
-------------------------------------
Jest rodział moi kochani! Z samego rana :D napisany z pomysłu z wczoraj, pomysł to może wydawać się wam dziwne, ale przyszedł do mnie we śnie. Opisałam wam w sumie cały sen :D mam nadzieję że się spodoba :D miłego czytania! :)
Ty wiesz jak się przestraszyłam? Serce mi do gardła podeszło. Ale na szczęście wszystko dobrze. I będę małe Nastiątka i Nataniątka xD
OdpowiedzUsuń