środa, 26 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 4 Denalki

Obudziłam się w nowym miejscu i dopiero po paru minutach zdałam sobie sprawę, że zostałam adoptowana przez rodzinę Cullenów. Mieszkam teraz w Forks i nie jestem w związku. Dave okazał się chamem. Edward mnie pocieszał. To wszystko było dziwne. Zdążyłam się ubrać, kiedy do pokoju wpadła Alice i zawołała:
- Cześć Bello! Przyszłam pomoc Ci się ubrać... Ale widzę, że sama sobie poradziłaś.- uśmiechnęła się.- Całkiem nieźle wyglądasz. Załóż jeszcze te kremowe szpilki, które stoją pod krzesłem w garderobie. Esme mówiła, żebyś się pośpieszyła, bo za chwilę śniadanie.
- Dzięki Alice. Już schodzę.- uśmiechnęłam się i wyłożyłam szpilki, o których wspomniała Alice. Przed wyjściem spojrzałam w lustro. Wyglądałam świetnie. Miałam na sobie czarną koszulę z białym kołnierzykiem i białe spodnie, do których włożyłam czarne szpilki na 10 cm obcasie, o których mówiła Alice. Trzeba przyznać, że moja siostrzyczka ma gust. Szybko poprawiłam włosy i zeszłam na dół. Usiadłam obok Edwarda i powiedziałam:
- Dzień Dobry wszystkim.- uśmiechnęłam się.
- Dzień Dobry Isabello. Jak Ci minęła noc?- spytał Carlisle.
- Bardzo dobrze. Mamy jakieś plany na dziś?- spytałam z uśmiechem nakładając sobie naleśniki.
- Dziś będziemy mieli gości Bello.- odpowiedział Edward. Rzuciłam mu krótkie spojrzenie i zapytałam:
- Gości? Kogo?
- Nasza rodzina z Denali chce Cię poznać.
- Ach tak, cudownie.- uśmiechnęłam się sztucznie i podziękowałam za śniadanie. Po chwili byłam już w swoim pokoju. Usiadłam na łóżku i postanowiłam zadzwonić do.siostry mojego byłego chłopaka. Wyjęłam telefon z torebki i wpisałam numer Seleny. Odebrała już po 2 sygnale.
- Halo?
- Halo, Sel? To ja, Issa.- powiedziałam.
- Ach, Issa. Co tam? Opowiadaj!- wykrzyknęła przyjaciółka.
- No więc słuchaj: rodzina mega, dom też, miasteczka jeszcze nie widziałam ale niedługo pewnie wypadnę na małe zakupy, znasz mnie przecież.- zaśmiałam się.
- No tak, cała Ty. Powiedz mi, co powiedziałaś Dave'owi, że taki szczęśliwy chodzi?- zapytała.
- Szczęśliwy? Ja mu nic nie mówiłam...
- No tak. Szczęśliwy chodzi. Iss? Co się między wami wydarzyło? Dlaczego jak wspomniałam o moim bracie to przygasłaś?
- Sel, Ty o niczym nie wiesz prawda?
- O czym miałabym wiedzieć? Isabella mów jaśniej.
- Dave ze mną zerwał.- powiedzialam ze łzami w oczach.
- Co? Jak to?- zdziwiła się.
- Normalnie. Wczoraj wieczorem dostałam od niego sms, że nie uznaje związków na odległość i ze mną zrywa.
- Jak on mógł to zrobić?! Wszystko powiem mamie!- krzyczała.
- Sel, uspokój się. Nie zatrzymywałam go. Odszedł. Nieważne.
- Okej. Jak się trzymasz?
- W porządku. Nie jest źle. Muszę kończyć. Ktoś puka. Do usłyszenia Sel.
- Pa.- rozłączyłam się i powiedziałam:
- Proszę.
- Mogę?- zapytał Edward wsuwając głowę w drzwi.
- Jasne. Co tam?- spytałam z uśmiechem.
- Nic. Chciałem z Tobą porozmawiać.
- O czym?
- Właściwie to o niczym ważnym. Pamiętasz co się wczoraj wydarzyło?
- Tak, przyjechałam tutaj, poznałam was, Twoją byłą dziewczynę, która nie była dla mnie miła, zerwał ze mną chłopak, a potem siedziałam z Tobą w moim pokoju.
- Tak, czujesz się już lepiej?- zapytał z troską.
-

Tak. Dużo lepiej. Dzięki Tobie. Dziękuję.- odpowiedziałam patrząc w podłogę. Robiłam się przy nim strasznie nieśmiała.
- Bello...
- Tak?
- Esme mówiła, że Denalki niedługo przyjadą.
- Noi? Chciałabym wyskoczyć pobiegać. Idziesz ze mną?- spytałam.
- Sam nie wiem... Wolałbym chyba  zostać w domu...
- Jak chcesz. Mogłabym zostać z Tobą, jeśli chcesz...
- Mogłabyś?- zapytał z nadzieją.
- Tak. Mogę zostać. Chcesz?- pokiwał głową. Usiadłam na łóżku i zsunęłam z nóg szpilki. Edward usiadł obok mnie i milczał. Położyłam się i przerwałam ciszę:
- Ed, mogę Ci zadać pytanie?
- Jasne. Pytaj.
- Co myślałeś wczoraj zanim Alice nam przerwała?
- Bello... Możemy to przełożyć na później?
- Dlaczego?- spytałam, a w tym samym czasie do pokoju wpadła Alice i powiedziała:
- Denalki przyjechały. Esme chce żebyście zeszli.- uśmiechnęła się i wyszła. Wstałam i spojrzałam na Edwarda.
- Zawsze coś, co?- mruknęłam, a miedzianowłosy pokiwał głową i uśmiechnął się. Wyciągnęłam do niego rękę i chciałam pomóc mu wstać, ale kiedy tylko on ją ujął zaraz mnie do siebie przyciągnął i wylądowałam na nim. Zaczęłam się śmiać i próbowałam wstać, ale Edward trzymał mnie mocno i nie miał zamiaru puścić.
- Edwardzie! Puść mnie! Proszę! Esme kazała nam zejść na dół. Proszę, puść mnie!- zaczęłam prosić.
- Nie puszczę Cię. Zejdziemy razem.
- Ale...- zaczęłam protestować...
- Nie ma ale.- przerwał mi i zarzucił sobie na plecy. Biłam go pięściami ale to nie pomagało. Zeszliśmy tak na dół, a potem Edward postawił mnie na ziemi i stanął obok mnie. Carlisle wstał i powiedział:
- Skoro jesteśmy już wszyscy chciałbym przedstawić wam Isabellę. Bello, pozwól tutaj.- podeszłam do Carlisle'a, a on znów zabrał głos:
- Bello, to Tanya, Carmen, Kate, Irina i Eleazar.- wskazywał kolejne osoby. Tanya była dość tęgą i niską dziewczyną o miodowych oczach i blond włosach, Carmen była wysoką brunetką o miodowych oczach. Kate i Irina były średniego wzrostu, miały blond włosy i miodowe oczy jak wszyscy. Eleazar był wysokim barczystym brunetem o oczywiście miodowych oczach. Zaczęły mnie one zastanawiać. Postanowiłam spytać o to Edwarda.
- Miło mi was poznać.- odpowiedziałam szybko i uśmiechnęłam się.
- Nam również.- odpowiedział Eleazar.
- Carlisle, czy mogę wrócić do swojego pokoju?- spytałam ojca, który pokiwał powoli głową. Zrezygnowałam jednak z tego pomysłu, gdy tylko usłyszałam jak któraś z Denalek zwraca się do Edwarda:
- Och Edwardzie! Jak to długo się nie widzieliśmy? Ładnych parę lat co? Tak strasznie za Tobą tęskniłam. Tęskniłeś? Powiedz mi co u Jessiki?- Tanya gadała jak najęta. Spojrzałam na miedzianowłosego, a on odpowiedział Tanyi patrząc na mnie:
- Tanyo, przykro mi, ale nie tęskniłem. Nie mam pojęcia co u Jessiki i nawet mnie to nie interesuje. Wybacz, ale oddalę się teraz do swojego pokoju. Do zobaczenia na obiedzie.- uśmiechnął się i skinął na mnie żebym szła za nim. Posłusznie szłam obok niego po schodach, a potem zniknęłam z nim w moim pokoju. Rzuciłam się na łóżko i postanowiłam poruszyć temat barwy oczu całej rodziny.
- Edwardzie?
- Tak?- odpowiedział siadając obok mnie.
- Mógłbyś mi wyjaśnić pewną rzecz?- pokiwał głową.
- Dlaczego wy i Denalki macie taki sam miodowy odcień oczu?- zaskoczyłam go tym pytaniem. Spojrzał na mnie i powiedział:
- To raczej wyjaśni Ci Carlisle. Przepraszam, muszę już iść. Do zobaczenia.
- Idziesz do Tanyi prawda?- spytałam urażona i lekko zazdrosna.
- Nie. Ide pobiegać.
- Mogę iść z Tobą.
- Chciałbym być sam. Jeśli pozwolisz.- pokiwałam głową i patrzyłam jak Edward wychodzi.

--------------------------–---------
Wiem wiem, spóźniłam się z rozdziałem :( przepraszam :( wczoraj już byłam zbyt zmęczona żeby go dodać :( przepraszam :( życzę miłego czytania :) i oczywiście proszę o komentarze! :3 NN najprawdopodobniej w poniedziałek. Chyba ze uda mi się wcześniej :) piszcie w komentarzach czy mam pisać dalej czy nie :( bo niestety nie mam komentarzy i nie wiem czy pisać :(

środa, 19 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 3 Nowa rodzina, nowy dom, przykry koniec...

Po 2 godzinach jazdy samochodem Carlisle skręcił w jakąś boczną dróżkę prowadzącą do lasu. Zdziwiona spojrzałam na mężczyznę ale on w odpowiedzi tylko się uśmiechnął. Musiałam czekać. Kilka minut później samochód zatrzymał się pod domem. Nie, dom to nie było właściwe określenie. To była willa. Z wrażenia otworzyłam usta, ale szybko się zreflektowałam i zaraz je zamknęłam. Carlisle spojrzał na mnie i powiedział:
- Witaj w domu Isabello.- uśmiechnął się do mnie, a ja skinęłam głową.
- Chodź, wejdziemy do domu i przedstawię Ci resztę rodziny.
- Dobrze tato.- nazwałam go tak, bo czułam, że będzie mi tak bliski jak mój biologiczny ojciec. Weszłam za doktorem do domu, a następnie do salonu, gdzie zebrała się cała rodzina. Głowa rodziny spojrzał na mnie i powiedział:
- Kochani, poznajcie proszę Isabellę.- uśmiechnął się i ciągnął:
- Isabello, to Esme, Twoja mama, a to Twoje rodzeństwo: Rosalie, Emmett, Alice, Jasper i Edward.
- Cześć.- powiedziałam nieśmiało, a Alice podbiegła do mnie i uściskała mnie mówiąc:
- Witaj Iss. Witaj w rodzinie. Bardzo się cieszę, że jesteś moją siostrą. Będziemy przyjaciółkami prawda?- zapytała swoim słodkim głosikiem.
- Alice.- skarciła ją Esme. Uśmiechnęła się do mnie.
- W porządku.- uspokoiłam kobietę stojącą teraz obok Carlisle'a.
- Dziękuję, że zechcieliście mnie przyjąć do swojej rodziny.
- Kto chciał, ten chciał...- mruknęła pod nosem blondynka. To chyba Rosalie.
- Rose, Alice nakryjcie proszę do stołu.- poprosiła Esme. Obie bez słowa ruszyły w kierunku jadalni.
- Isabello, witaj w rodzinie.- powiedziała "mama" podchodząc i przytulając mnie. Uśmiechnęłam się i cicho wyszeptałam:
- Dziękuję.
- Mamo, daj nam przywitać naszą malutką siostrzyczkę.- zawołał ktoś za plecami Esme.
- Och, oczywiście Emmett. Proszę.
- Chodź do braciszka maleńka.- zawołał barczysty brunet po czym zamknął mnie w żelaznym uścisku.
- Miło Cię poznać Emmett.- uśmiechnęłam się.
- Emmett spadaj, moja kolej.- ktoś przepchnął się przed Emmetta i znowu byłam w żelaznym uścisku.
- Miło Cię poznać Bello.
- Ty musisz być Edward.- zaśmiałam się.
- Tak, to ja.- odparł z ciepłym uśmiechem.
- Ed, odejdź na chwilę, też chciałbym przywitać się z moją nową siostrą.- Jasper pomyślałam. Blondyn podszedł do mnie, wyciągnął rękę i powiedział:
- Jestem Jasper.
- Miło mi, Issa.- uśmiechnęłam się.
- Issa?- zapytał zdziwiony Edward.
- Tak, a co? To skrót od Isabella.- powiedziałam.
- Bardziej mi pasuje do Ciebie Bella.- powiedział Edward. Przechyliłam głowę na bok i spojrzałam na niego przenikliwie.
- W sumie też może być.- powiedziałam w końcu.
- Chodźcie na obiad.- zawołała Esme. Trzymając się blisko Edwarda podeszłam wraz z innymi do stołu. Po obiedzie Alice dopadła do mnie i powiedziała:
- Musisz zobaczyć swój pokój, musisz pokazać mi swoje ubrania i koniecznie musisz zobaczyć swoją garderobę pełną ciuchów! Rozmiar S prawda?- uśmiechnęła się.
- Tak, skąd wiedziałaś?- spytałam zaskoczona.
- Carlisle nie bierze do rodziny pasztetów. Wyjątkiem jest Edward, który woli grubsze panienki, co nie braciszku?- uśmiechnęła się złośliwie, a miedzianowłosy powiedział:
- Alice, zachowaj uwagi dotyczące Jessiki dla siebie.
- Okej, okej. Chodź Bello.- pociągnęła mnie za sobą na górę i weszła do pokoju na prawo od klatki schodowej. Rozejrzałam się i zobaczyłam cudowny pokój w kolorach jasnego beżu, w którego centrum stało duże łóżko, a nad nim wisiało moje imię. Byłam w szoku. Pokój był cudowny. Od razu go pokochałam, zresztą tak samo jak domowników. Byli wspaniali. Nigdy nie spotkałam takich ludzi. Po kilku minutach z dołu usłyszałyśmy wołanie Esme:
- Alice! Bello! Chodźcie!
- Idziemy!- wykrzyknęłyśmy zgodnie i zbiegłyśmy ze schodów. W salonie pojawiła się nowa osoba. Była dość gruba, miala grube, brązowe loki spływające do ramion i brązowe oczy. Alice westchnęła, a Edward wstał i powiedział:
- Bello, poznaj proszę Jessikę. Jessiko, to moja siostra Bella.- wyciągnęłam do niej rękę i powiedziałam:
- Miło Cię poznać Jessiko.
- Pff, ręki sieroty nie uścisnę.- zabolało. Odwróciłam się na pięcie i wbiegłam po schodach do swojego pokoju.
- Bella! Bella!- słyszałam za sobą krzyki. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Na dole tymczasem wrzała rozmowa:
- Jess, jak mogłaś?! To moja siostra! Jesteś idiotką! Nie chce Cię więcej widzieć! Wynoś się!
- Ale Edward ja...
- Nie Jess. Mam dość Twojego chamstwa! Żegnam!
Po chwili słyszałam trzaśnięcie drzwi obok mojego pokoju. To pewnie Edward. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i wtedy dostałam sms od Dave'a:
"Witaj Isabello. Mam nadzieję, że masz wspaniałą nową rodzinę. Chciałem Ci powiedzieć, że według mnie związki na odległość nie mają przyszłości. Życzę Ci szczęścia. Zrywam z Tobą. Dave"
Otworzyłam oczy szeroko i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie usłyszałam kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Bello... Mogę?- zapytał Edward siadając obok mnie na łóżku. Skinęłam głową i znowu wybuchłam płaczem.
- Bello... Przepraszam za tą idiotkę.
- To Twoja dziewczyna.
- Nie, już nią nie jest. Nikt nie będzie tak traktował mojej siostry. Zerwałem z nią.- odpowiedział cicho. Znowu zaczęłam płakać, a Edward zapytał:
- Płaczesz z powodu rodziców?
- Nie, już nie.
- To dlaczego?- chciał wiedzieć.
- Masz, czytaj sobie.- rzuciłam mu telefon. Czytał i otwierał usta ze zdziwienia.
- Co za dupek!- zaklnął pod nosem.
- Nie przejmuj się nim. Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie do siebie i uspokajał. Powoli się uspokajałam. W końcu siedziałam w jego objęciach nieruchomo, kiedy on dotknął mojego policzka. Spojrzałam w jego miodowe oczy. Zatonęłam. Poczułam, że się rozpływam. Ujął moją twarz w dłonie, nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Patrzyłam na niego urzeczona jego miodowym spojrzeniem pełnym troski. Alice stojąca obok nas chrząknęła i magiczna chwila zniknęła. Nawet nie wiem kiedy ona weszła.
- Esme kazała powiedzieć, że jest kolacja.
- Alice, jak Ty się tutaj znalazłaś? Kiedy przyszłaś?- spytałam.
- Całkiem niedawno, ale widzę, że wam przeszkodziłam. Zejdźcie na dół jak najszybciej.- uśmiechnęła się złośliwie i zbiegła na dół krzycząc:
- Esme! Edward i Bella prawie się pocałowali!- pokręciłam głową z niedowierzaniem i spojrzałam na miedzianowłosego, który przyglądał mi się uważnie, uśmiechnęłam się do niego i zeskoczyłam z łóżka mówiąc:
- Pora na kolację, idziesz?
- Tak, już idę. Wrócimy jeszcze do naszej rozmowy?- zapytał.
- Rozmowy?- zdziwiłam się, przecież nie rozmawialiśmy...
- No, do tej sytuacji... Gdyby nie Alice...
- Gdyby nie Alice, to byś mnie pocałował, a kto wie, co z tego by wyszło. Chodźmy na kolację, mam parę pytań do rodzinki.- uśmiechnęłam się i pociągnęłam Edwarda za sobą. Podczas kolacji wypytałam o różne rzeczy. Dowiedziałam się, że często jeżdżą w góry, czego ja nienawidzę... Edward gra na fortepianie i biega, razem z nim biegają Alice i Jasper, stwierdziłam, że dołączę do nich. Pochwaliłam się, że też umiem grać na fortepianie i śpiewam. Wszyscy pełni zachwytu. Nawet Rosalie zachowuje się przyjaźnie, być może zostaniemy przyjaciółkami, a przynajmniej mam taką nadzieję.

***
Jest i rozdział 3 :) zapraszam :)

ROZDZIAŁ 2 Droga do "domu"

Na lotnisku była już Emma Grand z jakimś mężczyzną. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie mam pojęcia gdzie tak naprawdę jadę. Mężczyzna obok Emmy był wysokim, szczupłym blondynem w wieku około 30 lat. Gdy podeszłam bliżej zauważyłam, że mężczyzna ma bardzo niespotykaną barwę oczu. Jego tęczówki były miodowe. Na jego twarzy widniał delikatny uśmiech. Podeszłam do nich, a Emma powiedziała:
- A oto i Isabella Swan. Isabello to doktor Carlisle Cullen. On i jego żona postanowili przyjąć Cię do swojej rodziny. Nie będę już wam przeszkadzać. Do zobaczenia za miesiąc.- uśmiechnęła się i odeszła. Zostałam sama z obcym mężczyzną. Gdy wsiedliśmy do samolotu blondyn spojrzał na mnie z uśmiechem i powiedział:
- Isabello, chciałbym Ci opowiedzieć o mojej rodzinie i miasteczku, do którego Cię zabieram. Czy chcesz mnie wysłuchać?- skinęłam głową.
- A więc ja i moja żona Esme mamy już piątkę przybranych dzieci. Niestety nie możemy mieć swoich. Esme jest dość niską brunetką o miodowych oczach. Nasze dzieci: Alice, Jasper, Emmett, Rosalie i Edward są w podobnym wieku. Rosalie i Emmett są parą, podobnie jak Alice i Jasper. Rosalie jest blondynką, jest szczupła i wysoka, ma 18 lat. Emmett jest barczystym brunetem i jest wysoki. Tak jak Rose ma 18 lat. Alice jest delikatną i drobną dziewczyną, ma krótkie nastroszone włosy w kolorze czerni. Ma 17 lat tak jak Jasper. Jasper jest trochę napakowanym blondynem. Nie miej mu za złe Isabello, jeśli będzie się trzymał od Ciebie na dystans. Nie jest zbyt towarzyski. Edward jest miedzianowłosym młodzieńcem, często jest przygnębiony. Jest w Twoim wieku i myślę, że się polubicie. Możesz spotkać u nas w domu także Jessikę. Jest dziewczyną Edwarda. Niska, szczupła brunetka o brązowych oczach. Esme za nią nie przepada. Tak samo jak i reszta rodzeństwa. Jeśli chodzi o Forks, to jest to małe, deszczowe miasteczko w stanie Waszyngton.- gadał całą drogę. Polubiłam go. Na lotnisku szybko przeszliśmy do samochodu Carlisle'a i ruszyliśmy w dalszą drogę do "domu".

***
Jest i rozdział 2 :) zapraszam! :)

wtorek, 18 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 1 Ciąg nieprzewidzianych zdarzeń...

Byłam szczęśliwą szesnastolatką. Miałam wszystko, co tylko chciałam. Ten dzień zmienił wszystko. Przebywałam wtedy u mojego chłopaka Dave'a. Spędzaliśmy czas wspólnie z jego rodziną. Sielankę przerwał nam dzwonekmojego telefonu. Byłam pewna, że to mama, jednak się myliłam. Spojrzałam na wyświetlacz gdzie pisało: numer prywatny. Odebrałam, a w słuchawce usłyszałam:
- Isabella Swan?
- Tak, to ja.- odpowiedziałam śmiejąc się z Dave'a i jego młodszej siostry Seleny.
- Mam dla Pani niezbyt dobre wiadomości. Czy może Pani swobodnie rozmawiać?- otworzyłam oczy przerażona i szybko odeszłam na bok, po czym rzuciłam do słuchawki:
- Słucham, o co chodzi?
- Panno Swan, Pani rodzice są w szpitalu. Mieli wypadek samochodowy, czy mogłaby Pani przyjechać do szpitala?
- Tak, oczywiście. Już jadę. Dziękuję.- rozłączyłam się i poszłam do salonu.
- Moi rodzice mieli wypadek samochodowy. Są w szpitalu. Muszę tam natychmiast jechać.- powiedziałam.
- Pojadę z Tobą.- postanowił Dave i razem wyszliśmy z jego domu. W drodze drodze do szpitala w ogóle się nie odzywałam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się przy rodzicach. Gdy Dave parkował natychmiast wybiegłam z samochodu i pobiegłam do szpitala. Na recepcji przedstawiłam się, a recepcjonistka wskazała mi kobietę, która spojrzała na mnie i powiedziała:
- Isabello...
- Kim Pani jest?
- Isabello, ja jestem z pogotowia opiekuńczego. Twoi rodzice...
- Co z nimi? Gdzie oni są?- łzy zalśniły w moich oczach. Kobieta spojrzała na mnie i powiedziała:
- Isabello, oni nie żyją.
- Co?! Czy to jakiś żart?! Jak Pani śmie w ogóle tak mówić?!- wydzierałam się na nią przez łzy. Do szpitala wbiegł Dave i od razu mnie przytulił.
- Isa? Iss? Kochanie? Co się stało? Dlaczego płaczesz? Isabello?!
- Przepraszam, kim Pan jest?- odezwała się ta kobieta.
- Jestem chłopakiem Isabelli, a Pani to...?
- Emma Grand. Jestem z Pogotowia Opiekuńczego. Rodzice Isabelli nie żyją. Jestem tu, by zabrać ją do ośrodka, skąd zostanie odebrana i pojedzie do rodziny zastępczej.- wtuliłam się w Dave'a i zaszlochałam.
- Czy jest możliwość, żeby do czasu przeprowadzki Isabella mieszkała z moją rodziną?- zapytał Dave pełen nadziei.
- Owszem, ale Twoi rodzice musieliby się na to zgodzić.
- Z tym nie będzie problemu. Zaraz tutaj będą.
- Dobrze, Isabello? Czy Ty się na to zgadzasz?- spytała mnie Emma, smutno pokiwałam głową i wtuliłam się w Dave'a mocniej. Chciałam zostać tylko z nim. Chciałam, żeby to był zły sen. Niestety tak nie było. Gdy rodzice Dave'a przyjechali od razu zgodzili się przyjąć mnie pod swój dach. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Za parę dni moje życie miało wywrócić się do góry nogami. W "nowym" domu u Wildów usiadłam na swoim łóżku i poddałam się wspomnieniom. Do pokoju po paru minutach zajrzała siostra mojego ukochanego Selena.
- Iss? Mogę?- spytała cicho
- Pewnie, chodź. Co Cię do mnie sprowadza? Coś się stało Sel?- zapytałam troskliwie.
- Nie. Wszystko w porządku. Mogłabym mieć do Ciebie prośbę?
- Jasne, co to za prośba?
- Obiecaj mi, że nawet jak wyjedziesz to będziemy miały ze sobą kontakt. Proszę.
- Oczywiście, że będziemy miały kontakt Sel. Jesteś moją przyjaciółką. Jesteś jak moja młodsza siostrzyczka, której nigdy nie miałam. Muszę mieć z Tobą kontakt.- uśmiechnęłam się i przytuliłam ją do siebie.
- Jutro wyjeżdżasz prawda?
- Tak, jutro wyjeżdżam. Nie martw się Sel, nie stracimy kontaktu mała.- obiecałam i uśmiechnęłam się do niej szeroko. Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam, a do pokoju wszedł Dave.
- Spakowałaś się już?- pokiwałam głową. Spojrzał na Sel i zapytał:
- Selena? Mogłabyś zostawić nas samych?- zgromiłam go wzrokiem, ale wiedziałam, że chce się ze mną pożegnać. Na lotnisko jutro miałam jechać taksówką... Spojrzałam na Dave'a, a Sel smutno powiedziała:
- Do zobaczenia Isabello.- po czym wyszła. Dłużej nie mogłam kryć łez. Zaczęły spływać mi po policzkach, a Dave mnie przytulił.
- Skarbie... Nie płacz, przecież to nie ostatni raz kiedy się widzimy, głowa do góry.- uśmiechnął się. Z wysiłkiem powstrzymałam łzy i wtuliłam się w niego. Przesiedzieliśmy razem całą noc. Rano poszłam się odświeżyć i zeszłam na śniadanie. Rachel- matka Dave'a i Seleny spojrzała na mnie z troską i powiedziała:
- Isabello, pamiętaj proszę, że Cię kochamy i zawsze jesteś u nas mile widziana.- pokiwałam głową i powiedziałam:
- Dziękuję. Dziękuję za wszystko.- po policzkach znowu spływały mi łzy, a Rachel przytulała mnie.
- Isabello, zjedz śniadanie. Niedługo będzie taksówka.- uśmiechnęła się do mnie, a ja zaczęłam powoli jeść śniadanie. Jakiś czas później przyjechała taksówka. Pożegnałam się z Wild'ami i pojechałam w nieznane.

***
Rozdział 1 gotowy :) zapraszam do komentowania :)

PROLOG

Miałam 16 lat, uporządkowane życie, kochających rodziców, chłopaka... I nagle BUM jeden, głupi wypadek, który pociągnął za sobą kolejne zdarzenia. Obiecałam sobie, że utrzymam kontakt z moimi przyjaciółmi bez względu na wszystko. Nie wiedziałam wtedy, że to będzie takie trudne i niebezpieczne... Zawiodłam na całej linii...