Po 2 godzinach jazdy samochodem Carlisle skręcił w jakąś boczną dróżkę prowadzącą do lasu. Zdziwiona spojrzałam na mężczyznę ale on w odpowiedzi tylko się uśmiechnął. Musiałam czekać. Kilka minut później samochód zatrzymał się pod domem. Nie, dom to nie było właściwe określenie. To była willa. Z wrażenia otworzyłam usta, ale szybko się zreflektowałam i zaraz je zamknęłam. Carlisle spojrzał na mnie i powiedział:
- Witaj w domu Isabello.- uśmiechnął się do mnie, a ja skinęłam głową.
- Chodź, wejdziemy do domu i przedstawię Ci resztę rodziny.
- Dobrze tato.- nazwałam go tak, bo czułam, że będzie mi tak bliski jak mój biologiczny ojciec. Weszłam za doktorem do domu, a następnie do salonu, gdzie zebrała się cała rodzina. Głowa rodziny spojrzał na mnie i powiedział:
- Kochani, poznajcie proszę Isabellę.- uśmiechnął się i ciągnął:
- Isabello, to Esme, Twoja mama, a to Twoje rodzeństwo: Rosalie, Emmett, Alice, Jasper i Edward.
- Cześć.- powiedziałam nieśmiało, a Alice podbiegła do mnie i uściskała mnie mówiąc:
- Witaj Iss. Witaj w rodzinie. Bardzo się cieszę, że jesteś moją siostrą. Będziemy przyjaciółkami prawda?- zapytała swoim słodkim głosikiem.
- Alice.- skarciła ją Esme. Uśmiechnęła się do mnie.
- W porządku.- uspokoiłam kobietę stojącą teraz obok Carlisle'a.
- Dziękuję, że zechcieliście mnie przyjąć do swojej rodziny.
- Kto chciał, ten chciał...- mruknęła pod nosem blondynka. To chyba Rosalie.
- Rose, Alice nakryjcie proszę do stołu.- poprosiła Esme. Obie bez słowa ruszyły w kierunku jadalni.
- Isabello, witaj w rodzinie.- powiedziała "mama" podchodząc i przytulając mnie. Uśmiechnęłam się i cicho wyszeptałam:
- Dziękuję.
- Mamo, daj nam przywitać naszą malutką siostrzyczkę.- zawołał ktoś za plecami Esme.
- Och, oczywiście Emmett. Proszę.
- Chodź do braciszka maleńka.- zawołał barczysty brunet po czym zamknął mnie w żelaznym uścisku.
- Miło Cię poznać Emmett.- uśmiechnęłam się.
- Emmett spadaj, moja kolej.- ktoś przepchnął się przed Emmetta i znowu byłam w żelaznym uścisku.
- Miło Cię poznać Bello.
- Ty musisz być Edward.- zaśmiałam się.
- Tak, to ja.- odparł z ciepłym uśmiechem.
- Ed, odejdź na chwilę, też chciałbym przywitać się z moją nową siostrą.- Jasper pomyślałam. Blondyn podszedł do mnie, wyciągnął rękę i powiedział:
- Jestem Jasper.
- Miło mi, Issa.- uśmiechnęłam się.
- Issa?- zapytał zdziwiony Edward.
- Tak, a co? To skrót od Isabella.- powiedziałam.
- Bardziej mi pasuje do Ciebie Bella.- powiedział Edward. Przechyliłam głowę na bok i spojrzałam na niego przenikliwie.
- W sumie też może być.- powiedziałam w końcu.
- Chodźcie na obiad.- zawołała Esme. Trzymając się blisko Edwarda podeszłam wraz z innymi do stołu. Po obiedzie Alice dopadła do mnie i powiedziała:
- Musisz zobaczyć swój pokój, musisz pokazać mi swoje ubrania i koniecznie musisz zobaczyć swoją garderobę pełną ciuchów! Rozmiar S prawda?- uśmiechnęła się.
- Tak, skąd wiedziałaś?- spytałam zaskoczona.
- Carlisle nie bierze do rodziny pasztetów. Wyjątkiem jest Edward, który woli grubsze panienki, co nie braciszku?- uśmiechnęła się złośliwie, a miedzianowłosy powiedział:
- Alice, zachowaj uwagi dotyczące Jessiki dla siebie.
- Okej, okej. Chodź Bello.- pociągnęła mnie za sobą na górę i weszła do pokoju na prawo od klatki schodowej. Rozejrzałam się i zobaczyłam cudowny pokój w kolorach jasnego beżu, w którego centrum stało duże łóżko, a nad nim wisiało moje imię. Byłam w szoku. Pokój był cudowny. Od razu go pokochałam, zresztą tak samo jak domowników. Byli wspaniali. Nigdy nie spotkałam takich ludzi. Po kilku minutach z dołu usłyszałyśmy wołanie Esme:
- Alice! Bello! Chodźcie!
- Idziemy!- wykrzyknęłyśmy zgodnie i zbiegłyśmy ze schodów. W salonie pojawiła się nowa osoba. Była dość gruba, miala grube, brązowe loki spływające do ramion i brązowe oczy. Alice westchnęła, a Edward wstał i powiedział:
- Bello, poznaj proszę Jessikę. Jessiko, to moja siostra Bella.- wyciągnęłam do niej rękę i powiedziałam:
- Miło Cię poznać Jessiko.
- Pff, ręki sieroty nie uścisnę.- zabolało. Odwróciłam się na pięcie i wbiegłam po schodach do swojego pokoju.
- Bella! Bella!- słyszałam za sobą krzyki. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Na dole tymczasem wrzała rozmowa:
- Jess, jak mogłaś?! To moja siostra! Jesteś idiotką! Nie chce Cię więcej widzieć! Wynoś się!
- Ale Edward ja...
- Nie Jess. Mam dość Twojego chamstwa! Żegnam!
Po chwili słyszałam trzaśnięcie drzwi obok mojego pokoju. To pewnie Edward. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i wtedy dostałam sms od Dave'a:
"Witaj Isabello. Mam nadzieję, że masz wspaniałą nową rodzinę. Chciałem Ci powiedzieć, że według mnie związki na odległość nie mają przyszłości. Życzę Ci szczęścia. Zrywam z Tobą. Dave"
Otworzyłam oczy szeroko i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Nie usłyszałam kiedy ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Bello... Mogę?- zapytał Edward siadając obok mnie na łóżku. Skinęłam głową i znowu wybuchłam płaczem.
- Bello... Przepraszam za tą idiotkę.
- To Twoja dziewczyna.
- Nie, już nią nie jest. Nikt nie będzie tak traktował mojej siostry. Zerwałem z nią.- odpowiedział cicho. Znowu zaczęłam płakać, a Edward zapytał:
- Płaczesz z powodu rodziców?
- Nie, już nie.
- To dlaczego?- chciał wiedzieć.
- Masz, czytaj sobie.- rzuciłam mu telefon. Czytał i otwierał usta ze zdziwienia.
- Co za dupek!- zaklnął pod nosem.
- Nie przejmuj się nim. Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie do siebie i uspokajał. Powoli się uspokajałam. W końcu siedziałam w jego objęciach nieruchomo, kiedy on dotknął mojego policzka. Spojrzałam w jego miodowe oczy. Zatonęłam. Poczułam, że się rozpływam. Ujął moją twarz w dłonie, nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Patrzyłam na niego urzeczona jego miodowym spojrzeniem pełnym troski. Alice stojąca obok nas chrząknęła i magiczna chwila zniknęła. Nawet nie wiem kiedy ona weszła.
- Esme kazała powiedzieć, że jest kolacja.
- Alice, jak Ty się tutaj znalazłaś? Kiedy przyszłaś?- spytałam.
- Całkiem niedawno, ale widzę, że wam przeszkodziłam. Zejdźcie na dół jak najszybciej.- uśmiechnęła się złośliwie i zbiegła na dół krzycząc:
- Esme! Edward i Bella prawie się pocałowali!- pokręciłam głową z niedowierzaniem i spojrzałam na miedzianowłosego, który przyglądał mi się uważnie, uśmiechnęłam się do niego i zeskoczyłam z łóżka mówiąc:
- Pora na kolację, idziesz?
- Tak, już idę. Wrócimy jeszcze do naszej rozmowy?- zapytał.
- Rozmowy?- zdziwiłam się, przecież nie rozmawialiśmy...
- No, do tej sytuacji... Gdyby nie Alice...
- Gdyby nie Alice, to byś mnie pocałował, a kto wie, co z tego by wyszło. Chodźmy na kolację, mam parę pytań do rodzinki.- uśmiechnęłam się i pociągnęłam Edwarda za sobą. Podczas kolacji wypytałam o różne rzeczy. Dowiedziałam się, że często jeżdżą w góry, czego ja nienawidzę... Edward gra na fortepianie i biega, razem z nim biegają Alice i Jasper, stwierdziłam, że dołączę do nich. Pochwaliłam się, że też umiem grać na fortepianie i śpiewam. Wszyscy pełni zachwytu. Nawet Rosalie zachowuje się przyjaźnie, być może zostaniemy przyjaciółkami, a przynajmniej mam taką nadzieję.
***
Jest i rozdział 3 :) zapraszam :)
Woo szybki rozwój akcji :D Edzio oczywiście taki kochany. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
nn będzie dziś wieczorem :)
Usuń