wtorek, 12 stycznia 2016

ROZDZIAŁ 33 Alice, nie przesadzaj z zakupami...

*** BELLA ***
Po wypadku Tyler'a wszyscy czuliśmy się nieswojo. Żal mi było chłopaka. Na szczęście Nathaniel i Nasti wreszcie się pogodzili i mogliśmy żyć w miarę normalnie. Mojej ciąży nie było jeszcze widać, ale All uparła się, że musimy jechać na zakupy... Dla świętego spokoju zgodziłam się i pojechałam z nią. Chochlik w zakupach nie znał umiaru i trzeba było jej pilnować jak małego dziecka. Właśnie zastanawiałyśmy się nad łóżeczkiem, to znaczy ja się zastanawiałam bo Alice była już zdecydowana na róż... Nie przepadałam za tym kolorem więc stawiałam na klasyczne łóżeczko w kolorze ciemnego drewna. Na szczęście uzyskałam aprobatę jasnowidzki i przeszłyśmy dalej. Drobna brunetka zaczęła wybierać wszystkie różowe ciuszki, z czego połowę ja odkładałam. Posłałam Alice uśmiech i powiedziałam:
- Alice, nie przesadzaj z zakupami... Moja córka nie będzie wiecznie malutka.
- Oj Bello... Pozwól mi się nacieszyć zakupami...- zapiszczała wampirzyca. Uśmiechnęłam się do niej i poszłam do kasy. Ekspedientka wywróciła oczami i z politowaniem spojrzała na Alice. Siedziałyśmy w tym sklepie już 3 godzinę.
- Alice, pośpiesz się, zaraz wychodzimy.- powiedziałam mrugając do kasjerki za ladą.
- Bella no...
- Alice, wychodzimy. Panią poproszę o zapakowanie tych wszystkich rzeczy i wysłanie ich na adres: Vancouver 12a Isabella Swan. Dziękuję. Alice, chodź wreszcie.- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam siłą brunetkę ze sklepu. Poszłyśmy w stronę samochodu i wsiadłyśmy do niego. Alice zaczęła swój wywód:
- Nie pozwoliłaś mi się nacieszyć zakupami...
- Alice, ta ekspedientka miała nas powyżej uszu. Widziałaś jak na nas patrzyła? Jak na dwie idiotki, które nie wiedzą czego chcą. Jedźmy już do domu. Proszę, jestem głodna i zmęczona.
- No dobrze. Jedziemy.- wampirzyca z naburmuszoną miną ruszyła w kierunku domu. Gdy wreszcie dojechałyśmy Edward czekał na mnie już przed domem. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Gdzie zakupy?- spytał mój mąż.
- Przyślą pocztą. Alice zdenerwowała ekspedientkę i musiałam ją zabierać siłą ze sklepu.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jak się czujesz kochanie?
- Jestem zmęczona i głodna. Zrobiłbyś mi coś do jedzenia?- spytałam słodko.
- A na co masz ochotę, moja ukochana wampirzyco?- Edward zmienił swój stosunek do mnie odkąd dowiedział się, że będziemy mieli drugie dziecko. Gdy byłam w ciąży z Nate'em niechętnie przystawał na moje zachcianki. Wręcz ich nienawidził, a teraz sam się podkłada, żeby spełniać moje kulinarne zachcianki.
- Poproszę omlet z serem i pomidorami, do tego może naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną, a na deser poproszę rurkę z kremem i ptysia.- powiedziałam uśmiechając się i wchodząc do domu. W salonie siedział Nate z Nastazją i Emmett'em, pomachałam im i skierowałam się na górę. Weszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny. Zatonęłam w upajającej kąpieli i wyszłam z łazienki dopiero po 2 godzinach.W korytarzu stał Edward i czekał na mnie. Objął mnie i powiedział:
- Podano do stołu kochanie.- musnął wargami mój policzek i zszedł na dół biorąc mnie na ręce i niosąc do kuchni. Zabrałam się za jedzenie i pałaszowałam dzieła kulinarne mojego wampira. Nie mam pojęcia, gdzie Edward nauczył się tak gotować, ale byłam szczęśliwa, że mogę to jeść i czuć smak. Cieszyłam się z mojej drugiej ciąży. Tym razem urodzę córeczkę i to już wiem na pewno.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------ witajcie moi kochani! pierwszy rozdział w Nowym Roku :) oby ten nowy rok okazał się lepszym niż ten stary... no to ten.. do Następnego! :)

poniedziałek, 28 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 32 Jakiś chłopak wyskoczył z okna

*** NASTAZJA ***
Następnego dnia rano normalnie razem z Carlie poszłyśmy do szkoły. Na parkingu przed szkołą było ogromne zbiegowisko ludzi, których pilnowała policja. Przez moją głowę przeleciało tysiąc myśli. Coś się stało. To wiedziałam napewno. Zaczęłam biec ludzkim tempem, a kiedy dotarłam do grupki ludzi, która stała nieopodal miejsca zdarzenia zobaczyłam czarny worek. Ktoś w nim leżał. Zaczęłam biec szybciej modląc się w duchu, żeby to nie był Nathaniel. Ktoś powiedział: biedny chłopak, taki młody a tak skończył. Wpatrywałam się w czarny worek, ale nic nie widziałam. Podbiegłam do policjanta.
- Dzień dobry. Mógłby mi pan powiedzieć co się stało?- spytałam ledwo łapiąc oddech.
- Dzień dobry. Jakiś chłopak wyskoczył z okna. Podobno dzień wcześniej pokłócił się z dziewczyną.- odparł policjant patrząc na mnie uważnie. Zrobiłam się blada i spytałam:
- A jak się nazywał?
- Tego nie wiem. Mogę pokazać Ci ciało, o ile nie będzie to dla Ciebie zbyt dużym szokiem.- wtedy podbiegła do mnie Carlie i krzyknęła:
- Nasti! To nie Nate! On stoi tam! Przy volvo ze swoją rodziną!- spojrzałam na nią jak na psychicznie chorą ale popatrzyłam w kierunku, który wskazywała. Nathaniel stał między Bellą, a Edwardem i wpatrywał się we mnie. W moich zalśniła łza i zaczęłam biec do mojego chłopaka. Wpadłam w jego ramiona i zaczęłam szlochać. Nathaniel popatrzył na mnie i mocno mnie do siebie przytulił szepcząc przeprosiny. Nie słuchałam go. Pocałowałam go i powiedziałam:
- Ty żyjesz. Tak się cieszę. Tak się martwiłam. Nie kłóćmy się więcej Nate. Proszę...- przerwał mi całując mnie namiętnie i przytulając do siebie. Spojrzałam na niego, a on wyszeptał:
- Kocham Cię Nasti. Jeśli chcesz będziemy mieli gromadkę dzieci, ale najpierw skończymy szkołę. Dobrze?- pokiwałam głową i powiedziałam:
- Ja też Cię kocham Nate.- pokiwał głową i przytulał mnie do siebie. Od tej chwili między mną a Nate'em miało być już wszystko dobrze. Bardzo mnie to cieszyło, bo nie lubiłam się z nim kłócić. Żal było mi Tylera Crawford'a, bo to jego ciało spoczywało w czarnym worku. Mandy, dziewczyna Tylera też wydawała się być skłonną do samobójstwa po śmierci swojego chłopaka. Byłam szczęśliwa, bo mój chłopak i moja miłość były bezpieczne.

-------------------------------------
Jest rodział moi kochani! Z samego rana :D napisany z pomysłu z wczoraj, pomysł to może wydawać się wam dziwne, ale przyszedł do mnie we śnie. Opisałam wam w sumie cały sen :D mam nadzieję że się spodoba :D miłego czytania! :)

niedziela, 27 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 31 Kłótnia

*** NASTAZJA ***
Kiedy Bella powiedziała, że jest w ciąży zapragnęłam też mieć takie maleństwo do kochania. Postanowiłam porozmawiać o tym z Nathanielem, ale nie wiedziałam, że tak zareaguje. Nigdy nie podejrzewałabym, że wywiąże się z tego taka kłótnia.
- Nate, możemy porozmawiać?- spytałam wchodząc do jego pokoju. Odwrócił się do mnie i powiedział:
- Jasne. Coś się stało maleńka?- klepnęłam go w ramię i usiadłam mu na kolanach.
- Nie. Chciałam pogadać o naszej przyszłości. O rodzinie... O dzieciach.
- O jakich dzieciach Nasti? Nie zamierzam Cię narażać kochana na niebezpieczeństwo jakim jest poród. Nie chcę Cię stracić. Kumasz? Nie będziemy mieli dzieci.- odpowiedział ze złością. Spojrzałam na niego urażona i wybiegłam z pokoju krzycząc:
- Nienawidzę Cię Nate! Nienawidzę Cię.- wybiegłam z wampirzą prędkością i pognałam do swojego domu. Zabarykadowałam się w pokoju i z nikim nie rozmawiałam. Wieczorem nocowała u mnie Carlie, moja przyjaciółka. Opowiedziałam jej o rozmowie z Nate'em i poszłyśmy spać. To co stało się rano naprawdę zmieniło wszystko.

-------------------------------------
Wracam z rozdziałem po świętach :) mam nadzieję że wam się spodoba moi kochani! Do napisania!!

czwartek, 17 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 30 Kochani, musimy wam coś powiedzieć...

*** BELLA ***
Od dłuższego już czasu męczyły mnie mdłości, migreny i ogólne osłabienie, co wampirom się nie zdaża (no chyba, że Alice, ale to inna sprawa). Edward wszedł do toalety i zerknął na mnie pytającym wzrokiem. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się niepewnie. Wiedziałam już co się święci. Byłam po raz drugi w ciąży. Podniosłam się z klęczek i podeszłam do Edwarda kładąc mu dłonie na ramionach i mówiąc:
- Edwardzie, jestem w ciąży. Będziemy mieli drugie dziecko.
- Tak się cieszę Bello! Moja najdroższa! Powiem Alice żeby znalazła dla nas jakiś domek. Dobrze, że Nathaniel jest już duży.- odparł mój mąż z uśmiechem. Wtuliłam się w niego i szepnęłam:
- Edwardzie, a co ze szkołą?
- Nie przejmuj się tym teraz kochanie. Wyprowadzimy się.- odparł Edward z uśmiechem.
- Nie! Nie możemy!- wykrzyknęłam.
- Dlaczego?
- Nathaniel i Nastazja. Są parą. Nie możemy ich zostawić.
- Masz rację. No to zostaniemy. Carlisle załatwi coś w stylu zwolniena lekarskiego. Nie przejmuj się. Chodź, pójdziemy powiedzieć reszcie.- kiwnęłam głową i poszłam razem z moim mężem do salonu. Cullenowie i Nastazja siedzieli na kanapach w salonie i zawzięcie o czymś dyskutowali. Miałam tylko nadzieję, że to co planowali, nie miało związku ani ze mną, ani z Edwardem. Weszliśmy do salonu i momentalnie oczy wszystkich zwróciły się na nas. Uśmiechnęłam się niepewnie i powiedziałam:
- Alice, niezależnie od tego co kombinujesz, to będzie musiało poczekać.- chochlica przygasła.
- Coś się stało mamo?- spytał Nathaniel bawiąc się kosmykiem włosów Nastazji i uważnie na mnie patrząc próbując wyczytać cokolwiek z mojej twarzy. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- Kochani, musimy wam coś powiedzieć.- Alice spojrzała na mnie zdenerwowana i zaciekawiona. Z jej wizji nic nie dało się wyczytać. Byłam zadowolona ze swojej tarczy. Wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
- Nate, będziesz miał rodzeństwo. Jestem w ciąży po raz drugi. Będziemy mieli z Edwardem drugie dziecko.- w moim głosie pobrzmiewała duma. Wtuliłam się w wampira stojącego za mną, a on objął mnie i pogłaskał po moim płaskim jeszcze brzuchu. W salonie wybuchły radosne okrzyki. Dla Alice narodziny dziecka to tylko kolejna okazja do zakupów i to ją w tym wszystkim cieszyło najbardziej. Chochlik spojrzał na mnie błagalnie swoimi miodowymi oczami, ale ja stanowczo pokręciłam głową i odwróciłam się na pięcie, po czym weszłam na piętro domu i zniknęłam w sypialni mojej i Edwarda. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam. Jako wampir nie potrzebowałam snu, ale na czas ciąży stawałam się przecież człowiekiem i musiałam spać, jeść, pić i korzystać z toalety. Przez dziewięć miesięcy znowu byłam człowiekiem.

-------------------------------------
Witajcie kochane moje! Oddaje wam kolejny rozdzial! Mam nadzieje ze sie spodoba :) milego czytania zmierzcholicy i zmierzcholiczki :)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 29 Cooperowie

*** NATHANIEL ***
Byłem przekonany, że razem z Nasti stworzymy idealną parę. Kiedy parę dni później wszyscy wróciliśmy do szkoły, Nastazja podbiegła do mnie i wtulając się we mnie powiedziała:
- Cześć. Tęskniłam.- uśmiechnąłem się całując ją we włosy.
- Ja też tęskniłem. Chodźmy już do szkoły moja kochana.- objąłem ją ramieniem i poszedłem wymijając rodzinę. Szliśmy w milczeniu. Nastazję coś dręczyło i dobrze o tym wiedziałem, ale postanowiłem czekać, aż sama powie mi o co chodzi. Doczekałem się, kiedy znaleźliśmy się w pobliżu sali, w której mieliśmy zajęcia.
- Nate...
- Tak kruszynko?- spytałem czule.
- Moi rodzice, chcą Cię bliżej poznać...
- Tak?
- Czy mógłbyś przyjść dzisiaj do nas na kolację?- spytała. Spojrzałem na moją dziewczynę i uśmiechając się do niej powiedziałem:
- Twe życzenie jest dla mnie rozkazem o Pani mego serca.- roześmiała się i pacnęła mnie lekko w ramię. Złapałem ją i przyciągnąłem do siebie. Nie pocałowałem jej, bo usłyszałem głos nauczyciela:
- Panie Cullen, Panno Cooper, zapraszam do sali.
- Oczywiście Panie Mellark.- uśmiechnąłem się do niego i poszedłem do sali obejmując Nasti. Po lekcjach wróciłem z rodzicami do domu i opowiedziałem im o kolacji u Cooperów. Edward stwierdził, że mnie podwiezie, więc na chwilę przed kolacją byłem już pod domem Nastazji. Wszedłem na ganek i zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi Nastazja, objęła mnie na przywitanie i uśmiechnęła się. Odwzajemniłem uśmiech i lekko zdenerwowany wszedłem do salonu.
- Dzień dobry. Jestem Nathaniel Cullen.- powiedziałem cicho.
- Witamy w naszych skromnych progach.- odezwała się matka Nasti- Natalie.
- A więc to Ty jesteś chłopakiem naszej córki.- powiedział jej ojciec podchodząc do mnie i ujmując moją dłoń w geście przywitania. Kiwnąłem głową i zdenerwowany uśmechnąłem się. Wampirzyca zaprosiła nas do stołu. Przy kolacji Cooperowie pytali mnie prawie o wszystko. Nie zapytali tylko o moich rodziców, których doskonale znali. Nie było wcale, aż tak źle jak się spodziewałem. Cooperowie to sympatyczna rodzina. Około 22 pożegnałem się i wróciłem do domu.

-------------------------------------
Witajcie kochani! Oto ja :D wróciłam do was z nowym rozdziałem :D tak, wiem, że ten rozdział jest do d**y ale niestety był pisany na szybko w szkole i w sumie nadal go piszę w szkole :) serdecznie wam dziękuję moi kochani za ponad 450 wyświetleń. Cieszę się bardzo, że moja praca nie idzie na marne i ktoś to czyta. Cieszę się też, że podoba wam się moja twórczość :) jest mi z tego powodu bardzo miło :) postaram się dodawać rozdziały częściej i przede wszystkim postaram się, żeby były dłuższe. No to by było na tyle :) miłego czytania i proszę komentujcie :) to naprawdę motywuje! :)

niedziela, 6 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 28 Nathaniel pomóż mi

*** NATHANIEL ***
Przez tydzień zaprzyjaźniłem się z ludźmi ze szkoły. Dość często byłem w szkole sam, bo więcej tu dni słonecznych niż deszczowych i moja kochana rodzinka nie mogła pokazywać się ludziom. Byłem z tego trochę zadowolony, bo mogłem bardziej zbliżyć się do Nastazji. Dzisiaj postanowiłem zaprosić ją na obiad. Podszedłem do niej i powiedziałem:
- Cześć.
- Cześć. Co u Ciebie?- spytała uśmiechając się do mnie.
- Nic ciekawego. Chciałem Cię o coś spytać.
- Coś się stało?
- Nie, spokojnie Nasti. Wszystko jest w porządku.- uśmiechnąłem się i miałem już powiedzieć jej o obiedzie, ale podszedł do nas Matt i zaczął szarpać Nasti. Stałem zdezorientowany jak kołek i patrzyłem. Ruszyłem się dopiero jak Matt pakował dziewczynę do swojego samochodu, a ona spojrzała na mnie i krzyknęła:
- Nathaniel, pomóż mi!- podbiegłem do niej i szybko uwolniłem ją od tego psychopaty. Nasti przytuliła się do mnie i szepnęła:
- Zabierz mnie stąd.- objąłem ją i poprowadziłem w stronę swojego samochodu. Posadziłem ją na miejscu pasażera i sam wsiadłem za kierownicę. Uruchomiłem silnik i ruszyłem. Dziewczyna dotknęła mojej ręki i spytała:
- Dokąd jedziemy?
- Do mnie. Porozmawiamy na spokojnie, a ten imbecyl więcej się do Ciebie nie zbliży. Obiecuję.- powiedziałem patrząc jej w oczy i ściskając delikatnie jej dłoń. Kiwnęła głową i już się nie odezwała. Zaparkowałem pod domem w myślach przekazując wszystko ojcu i matce. Chwyciłem dłoń Nasti i weszliśmy do domu.
- Dzień dobry.- powiedziała Nasti, a Bella podeszła do niej i ściskając się z nią powiedziała:
- Już wszystko wiemy. On więcej się do Ciebie nie zbliży. Obiecuję.- byłem wdzięczny matce za to, że powiedziała dziewczynie to, co akurat chciałaby usłyszeć.
- Dziękuję.-szepnęła i wtuliła się we mnie. Zaprowadziłem ją do mojego pokoju i powiedziałem:
- Teraz nie masz wyjścia i musisz zostać na obiedzie.
- Wiem. A o co chciałeś mnie spytać na parkingu?
- O obiad. Chciałem Cię zaprosić do nas na obiad, ale nie musiałem w sumie.- uśmiechnąłem się przytulając ją.
- Nate, mogę mieć do Ciebie prośbę?- spytała.
- Co tylko zechcesz.- uśmiechnąłem się.
- Pocałuj mnie.- powiedziała patrząc mi w oczy. Zdziwiłem się i zapytałem:
- Jesteś tego pewna?
- Tak. Nate, pocałuj mnie.- zbliżyłem się do niej i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Odsunąłem się od niej i uśmiechając się powiedziałem:
- Muszę Ci coś powiedzieć.
- Co takiego?- spytała zdezorientowana.
- Ja... Ja... Ja się... Ja Cię kocham Nastazjo.- wydusiłem z siebie.
- Naprawdę?- spytała niedowierzając. Kiwnąłem twierdząco głową. Dziewczyna przytuliła się do mnie i powiedziała:
- Ja też Cię kocham.- uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją. Przerwała nam Esme krzycząc:
- Dzieciaki! Obiad!
- Już idziemy!- odkrzyknąłem i zeszliśmy razem do kuchni.

-------------------------------------
Proszę bardzo :) jest kolejny rozdział :) miłlego czytania :)

sobota, 5 grudnia 2015

ROZDZIAŁ 27 Szkoła

*** BELLA ***
Nathaniel chodził struty cały czas, odkąd tylko tutaj przyjechaliśmy. Ukrywał swoje myśli przed nami i szybciej niż zwykle poszedł spać. Następnego dnia rano zrobiłam mu śniadanie i krzyknęłam:
- Nathan! Śniadanie!
- Już idę!- krzyknął chłopak i zmaterializował się obok mnie.
- Dzień dobry mamo.- uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Odwzajemniłam uśmiech i powiedziałam:
- Streszczaj się młody, bo zaraz wychodzimy.- Nathan pokiwał głową i jadł. Wyszłam z kuchni i poszłam po torbę z książkami.
- Bella! Czekamy tylko na Ciebie!- krzyknął Edward z samochodu. Wyszłam z domu zamykając drzwi i wsiadłam do auta.
*** NATHANIEL ***
Pojechaliśmy do szkoły. Budynek jak budynek. Wiedziałem, że napewno nie spotkam tutaj Nastazji... Przynajmniej tak mi się wydawało, bo gdy wszedłem do klasy i podałem nauczycielowi kartkę do podpisania zobaczyłem ją. Siedziała w ostatniej ławce pod oknem. Obok niej było jedyne wolne miejsce w całej klasie. Myślała nad czymś i wpatrywała się w okno.
- No cóż, witamy w Vancouver panie Cullen. Zajmie pan miejsce obok panny Cooper. Proszę usiąść.- powiedział nauczyciel, a Nastazja spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Usiadłem obok niej i powiedziałem:
- Cześć. Nie spodziewałem się zobaczyć Cię tutaj.
- Mieszkamy z rodzicami w Vancouver. A Ty, co tu robisz?- spytała.
- Wczoraj się tutaj przeprowadziliśmy.- wyjaśniłem jej.
- To znaczy, że Bella, Edward, Alice, Rosalie, Emmett i Jasper też chodzą do szkoły?
- Tak. Są co prawda w wyższych klasach, ale mówili, że będą mieli na mnie oko.- zaśmiała się i powiedziała:
- Jak chcesz możecie ze mną usiąść na lunchu.- pokiwałem głową. Do końca lekcji zostało parę minut, które przemilczeliśmy. Wyszliśmy razem z klasy i skierowaliśmy się w stronę stołówki.
- Ooo, Nasti znalazła sobie chłopaka.- prychnął jakiś chłopak.
- Daj spokój Matt. Między Tobą, a mną wszystko już skończone, więc na szczęście nie muszę Ci się tłumaczyć ze swoich znajomości.- uśmiechnęła się słodko i ominęła go. Weszliśmy do stołówki i usiedliśmy z moją rodziną.
- Jak lekcje?- spytała moja mama uśmiechając się do mnie. Zastanawiałem się czy wiedziała, że Nastazja tu mieszka.
- Całkiem dobrze. Nie uwierzycie, Nastazja mieszka niedaleko nas.- powiedziałem.
- Może wpadłabyś kiedyś na obiad Nastazjo?- spytała mama słodko. Rzuciłem jej zabójcze spojrzenie, ale nic sobie z tego nie robiła.
- Bardzo chętnie pani...- zawahała się Nastazja patrząc na moją matkę.
- Swan. Ale mów mi Bella, a przynajmniej w szkole.- mrugnęła do niej moja mama. Dziewczyna uśmiechnęła się i pokiwała głową. Poszliśmy na lekcje.
*** BELLA ***
Po skończonych lekcjach pojechaliśmy do domu i wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Byłam pewna, że Nathaniel zbliży się do Nastazji i będą wspaniałą parą. Specjalnie przeprowadziliśmy się właśnie do Vancouver. Chciałam, żeby mój syn miał jakąś przyszłość, a z tą dziewczyną, mógł stworzyć trwały związek. Przy niej był szczęśliwy. Z nimi było tak samo jak ze mną i Edwardem. Małymi kroczkami dojdą do celu. Moje rozmyślania przerwał mi mój mąż, który akurat wszedł do pokoju. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
- Możemy zacząć działać, jeśli chcesz.- powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem.
- Jak działać? Jak chcesz zeswatać Nastazję i Nathaniela?- spytałam, a Edward pokręcił głową i powiedział:
- Bello, ja nie mówię o tym...
- A o czym?- zdziwiłam się.
- O naszym drugim dziecku.- uśmiechnął się i zaczął mnie całować. Roześmiałam się, ale odwzajemniałam jego pocałunki.

-------------------------------------
Jest rozdzialik :) miłego czytania :)