*** BELLA ***
Po wypadku Tyler'a wszyscy czuliśmy się nieswojo. Żal mi było chłopaka. Na szczęście Nathaniel i Nasti wreszcie się pogodzili i mogliśmy żyć w miarę normalnie. Mojej ciąży nie było jeszcze widać, ale All uparła się, że musimy jechać na zakupy... Dla świętego spokoju zgodziłam się i pojechałam z nią. Chochlik w zakupach nie znał umiaru i trzeba było jej pilnować jak małego dziecka. Właśnie zastanawiałyśmy się nad łóżeczkiem, to znaczy ja się zastanawiałam bo Alice była już zdecydowana na róż... Nie przepadałam za tym kolorem więc stawiałam na klasyczne łóżeczko w kolorze ciemnego drewna. Na szczęście uzyskałam aprobatę jasnowidzki i przeszłyśmy dalej. Drobna brunetka zaczęła wybierać wszystkie różowe ciuszki, z czego połowę ja odkładałam. Posłałam Alice uśmiech i powiedziałam:
- Alice, nie przesadzaj z zakupami... Moja córka nie będzie wiecznie malutka.
- Oj Bello... Pozwól mi się nacieszyć zakupami...- zapiszczała wampirzyca. Uśmiechnęłam się do niej i poszłam do kasy. Ekspedientka wywróciła oczami i z politowaniem spojrzała na Alice. Siedziałyśmy w tym sklepie już 3 godzinę.
- Alice, pośpiesz się, zaraz wychodzimy.- powiedziałam mrugając do kasjerki za ladą.
- Bella no...
- Alice, wychodzimy. Panią poproszę o zapakowanie tych wszystkich rzeczy i wysłanie ich na adres: Vancouver 12a Isabella Swan. Dziękuję. Alice, chodź wreszcie.- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam siłą brunetkę ze sklepu. Poszłyśmy w stronę samochodu i wsiadłyśmy do niego. Alice zaczęła swój wywód:
- Nie pozwoliłaś mi się nacieszyć zakupami...
- Alice, ta ekspedientka miała nas powyżej uszu. Widziałaś jak na nas patrzyła? Jak na dwie idiotki, które nie wiedzą czego chcą. Jedźmy już do domu. Proszę, jestem głodna i zmęczona.
- No dobrze. Jedziemy.- wampirzyca z naburmuszoną miną ruszyła w kierunku domu. Gdy wreszcie dojechałyśmy Edward czekał na mnie już przed domem. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Gdzie zakupy?- spytał mój mąż.
- Przyślą pocztą. Alice zdenerwowała ekspedientkę i musiałam ją zabierać siłą ze sklepu.- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jak się czujesz kochanie?
- Jestem zmęczona i głodna. Zrobiłbyś mi coś do jedzenia?- spytałam słodko.
- A na co masz ochotę, moja ukochana wampirzyco?- Edward zmienił swój stosunek do mnie odkąd dowiedział się, że będziemy mieli drugie dziecko. Gdy byłam w ciąży z Nate'em niechętnie przystawał na moje zachcianki. Wręcz ich nienawidził, a teraz sam się podkłada, żeby spełniać moje kulinarne zachcianki.
- Poproszę omlet z serem i pomidorami, do tego może naleśniki z czekoladą i bitą śmietaną, a na deser poproszę rurkę z kremem i ptysia.- powiedziałam uśmiechając się i wchodząc do domu. W salonie siedział Nate z Nastazją i Emmett'em, pomachałam im i skierowałam się na górę. Weszłam do łazienki i napuściłam wody do wanny. Zatonęłam w upajającej kąpieli i wyszłam z łazienki dopiero po 2 godzinach.W korytarzu stał Edward i czekał na mnie. Objął mnie i powiedział:
- Podano do stołu kochanie.- musnął wargami mój policzek i zszedł na dół biorąc mnie na ręce i niosąc do kuchni. Zabrałam się za jedzenie i pałaszowałam dzieła kulinarne mojego wampira. Nie mam pojęcia, gdzie Edward nauczył się tak gotować, ale byłam szczęśliwa, że mogę to jeść i czuć smak. Cieszyłam się z mojej drugiej ciąży. Tym razem urodzę córeczkę i to już wiem na pewno.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------ witajcie moi kochani! pierwszy rozdział w Nowym Roku :) oby ten nowy rok okazał się lepszym niż ten stary... no to ten.. do Następnego! :)